Jestem z siebie dumna, że w końcu zabrałam się do napisania recenzji, a może bardziej reklamy mojego ulubionego bronzera wśród wszystkich bronzerów jakie miałam i mam. Mowa dziś o Miyo Sun Kissed. Jeśli ciekawi Was to, za co go lubię, to musicie koniecznie przejść do dalszej części wpisu.
Opakowanie bronzera Miyo jest bardzo fajne. Jestem w trakcie używania już kolejnej sztuki i nic się z nim nie dzieje. Jest to dobrej jakości plastik, więc nie mam nic tutaj do zarzucenia.
Za co tak uwielbiam ten bronzer? Oczywiście za kolor jak i wykończenie. Otóż kolor nie jest za ciepły, Nie tworzy efektu 'czerwonej cegły'. Jest właśnie tym bronzerem, który spośród wielu jest średnio chłodny i nie ciepły, w dodatku jest ciemniejszy niż standardowe bronzery dostępne w drogeriach. Wielką zaletą jest to, że ma bardzo dobrą pigmentację. Uwielbiam nim budować kontur twarzy. Czasami, gdy używam jaśniejszych bronzerów do opalenia twarzy, to właśnie Miyo pozwala nadać mojej kwadratowo-okrągłej twarzy w miarę ładny kontur. Jeśli chodzi o same wykończenie, to jest matowe. Nie ma w nim żadnych drobinek, ani poświat. Tę cechę również doceniam, dlatego tamkciężko mi się z nim rozstać i jest moim numerem 1 wśród bronzerów.
Podsumowując bronzer ten jest w większości drogeriach, gdzie dostępne są kosmetyki Miyo jak również na stronie internetowej firmy, czyli www.miyomakeup.com. Mi osobiście udawało się go kupić czasami taniej niż na stronie, ale raczej nie przekracza on 16 zł. W dodatku jest bardzo wydajny mimo ciągłego używania. Widziałyście go w bardzo wielu moich makijażach, więc to też musi świadczyć o tym, że nie rzucam moich słów na wiatr.
Poniżej znajdziecie porównanie kolorystyczne. Wrzuciłam Wam zdjęcie używanego przeze mnie trio, byście mogły sobie mniej więcej wyobrazić, czy jest on dla Waszego typu urody, zaś na ręce zestawiłam go z bronzerem od Pierre Rene, którego często używam właśnie w duetach z Miyo. Poniżej linki do recenzji pozostałych dwóch bronzerów/pudrów brązujących:
- Pierre Rene Bronzing Powder nr 01 Light Bronze [recenzja KLIK],
- Lovely Sunny Powder [recenzja KLIK].
Używałyście bronzera Miyo?
Polecacie jakieś chłodne, matowe, ciemniejsze bronzery w rozsądnej cenie?
Buziaki i do następnego :* :*
Natalia.
ja właśnie mam problem z brązerami, bo wszystkie jakie kupiłam były ciepłe :/ teraz odrzuciłam ten typ kosmetyków bo nie znalazłam żadnego fajnego :( ale może skuszę się na ten z Miyo :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie z tym bronzerem zaczynałam swoją przygodę w konturowaniu twarzy. Bardzo go lubiłam za kolor, pigment, wykończenie i zapach. Może kiedyś jeszcze do niego powrócę bo póki co króluje Inglot i My Secret :-)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie mam wszystkie trzy o których mowa ;) Miyo już sięgnął dna i będę musiała kupić nowe opakowanie. Bezapelacyjnie je uwielbiam :)
UsuńBardzo ładny kolor, faktycznie :D Chociaż dla mojej bladej twarzy prawie każdy bronzer jest za ciemny... ;) Ale czasem używam Bahama Mama od The Balm, chociaż rzadko ;)
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie, ja jednak jestem wierna bronzerom Sleeka, a dokładniej paletom do konturowania, są świetne :)
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo ładnie, lubię produkty miyo, na ten bronzer pewnie w końcu się skusze :)
OdpowiedzUsuńŚwietny bronzerek :)
OdpowiedzUsuńMam kilka bronzerów, które sobie chwalę, więc raczej się nie skuszę na kolejny :)
OdpowiedzUsuń