Pewnego razu przechodząc obok szafy Bell w Biedronce natknęłam się na całkiem tanie pomadki w płynie Moroccan Dream Matte Liquid Lips. Ja oczywiście nie mogłam przejść tak po prostu obok i musiałam zrobić sobie swatche na ręce przy użyciu umieszczonych tam testerów. Jednogłośnie ja z mamą stwierdziłam, że najlepszym odcieniem jest numer 03, ale to kwestia gustu. Każda z nas wzięła po jednej w tym samym odcieniu z ciekawością jak to będzie, bo koszt jej to niecałe 9 zł. Jakimś cudem udało mi się dojechać do domu cało ze zrobionymi swatchami po to by Wam pokazać jak wszystkie się prezentują. Jednak czy jest to "ta idealna pomadka w płynie"? Tego dowiecie się czytając poniższą recenzję.
Konsystencja pomadki jest płynna, ale nie mocno. Przegenialnie się nią maluje usta, co możemy zawdzięczać nadzwyczaj prostemu aplikatorowi. Chyba żadną z dotychczas posiadaną matową pomadką do ust nie malowało mi się tak przyjemnie. Po jakieś chwili od zaaplikowania kosmetyku na ustach w nie za szybkim tempie zasycha na mat (po 1-2 minutach mamy już matowe usta). Odcień nr 03 jest brudniejszym nie za jasnym różem. Jeśli szukacie bardzo taniej matowej pomadki, która jest bardzo trwała, to niestety nią ona nie jest. Jednak ja ją bardzo lubię. Chodzi o to, że wygląda bardzo ładnie na ustach. Utrzyma się przez wiele godzin w nienaruszonym stanie, ale do momentu zjedzenia czegokolwiek. Po prostu źle się zjada i nawet w kącikach ust może wyjść wtedy poza kontur. Ale w porównaniu do innych matowych pomadek można ją tak jakby poprawić dokładając starannie drugą warstwę, bo nie wysusza tak ust. Nie wiem jak będzie u Was, ale nie wysusza mi ust tak jak inne pomadki tego typu. Przy czym ja nakładam dosłownie bardzo minimalną jej ilość. Mimo tych minusów i tak po nią często sięgam. Zdecydowanie Wibo Million Dollars jest trwalsza (recenzja jej TUTAJ), ale po Bell lubię sięgać ze świadomością bardzo ostrożnego jedzenia. Ja z resztą często mam tak, że jak wiem, iż na moich ustach jest jakaś intensywna pomadka, bądź matowa, to staram się za bardzo nie oblizywać ust, co zapewnia mi większą trwałość. Wybór pozostawiam Wam, bo powiedzmy sobie szczerze 9 zł, to wielki majątek nie jest, ale kto już jak woli. Czasem się mówi, że lepiej kupić jedną droższą i trwalszą, ale nie za szkodzi wypróbować też tych tańszych.
Jestem ciekawa, czy Wy się na nie skusicie lub czy już wypróbowałyście???
Pozdrawiam :*
Natalia L.
Eee bardzo ładny kolorek, trzeba zrobić najazd na Biedrę :D
OdpowiedzUsuńKolory są piękne, ale sama nie wiem czy warto się skusić tym bardziej, że mam już dużą kolekcję produktów do ust
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ich trwałość wypada słabo, ale szkoda bo kolory cudne ;)
OdpowiedzUsuńten kolor jest przepiekny!
OdpowiedzUsuńwszyscy teraz pisza o tych pomadkach ale sa super sama mam ze 3 :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory!Muszę się im bliżej przyjrzeć:)
OdpowiedzUsuńja niestety nie mam tych pomadek, ale jak wrócę do PL to z chęcią się na kilka skuszę, bo kolorki są cudowne :)
OdpowiedzUsuńJestem zakochana w tej pomadce, znacznie bardziej przypadła mi do gustu, niż te nowe z Golden Rose :)
OdpowiedzUsuńA ogladałam ją, jednak nie kupiłam, teraz załuję :(
OdpowiedzUsuńwpadnij do mnie: http://barwne-paznokcie.blogspot.com
Chyba muszę ją mieć :)
OdpowiedzUsuń