Przejdźmy zatem do maski firmy Kallos, która w odróżnieniu od mlecznej (tej z niebieskim na opakowaniu) pachnie ziołami.
Informacje ogólne:
Firma: Kallos:
Produkt: Serical Crema Midollo and Placenta - maska do włosów;
Pojemność: 1000 ml;
Dostępność: Hurtownie fryzjerskie (cena ok.10-11 zł)/ drogeria Hebe (cena: 11,99 zł);
Od producenta:
Krem bogaty w białka, aminokwasy i witaminy. Swoje działanie zawdzięcza wyciągowi z rożnych roślin. Dzięki specjalnemu składowi włosy stają się mocne i łatwe w pielęgnacji.
Sposób użycia:
Zaaplikować na umyte włosy, zmyć po 10 min. Stosować 2-3 razy w tygodniu.
Skład:
Konsystencja:
Te co wiedzą, to nie inna od masek Kallos, czyli przypomina półgęsty, ale leisty budyń.
Zapach:
Jak już na samym początku wspominałam jest dosyć ziołowy, czego się po nim spodziewałam.
Działanie:
Jak dla mnie nie różni się prawie od mlecznej maski tej firmy (głównie zapachem). Tzn. maska jest bardzo wydajna. Nie potrzeba jej wiele by poczuć, że włosy staja się gładsze. Ja jak zawsze maskę tą nakładam po uprzednim umyciu włosów ją nakładam na lekko mokre włosy. Jak umyję całą resztę ciała, to dopiero wtedy ją zmywam (czy to prysznic, czy to wanna - jednak w wannie zawsze dłużej poleżę, więc i włosy są jeszcze po tej kąpieli lepsze). Dodatkowo muszę wspomnieć, że ja nigdy nie nakładam maski od nasady (to ważne, bo w przeciwnym wypadku możecie się spotkać z szybkim ich przetłuszczeniem), nakładam ją od dołu do góry na jakieś 2/3 długości włosów. Spłukuję, tak jak każdą maskę letnią wodą.Jednym może się ta maska bardziej podobać, a innym tak jak mnie bardziej podoba się ta maska mleczna. Zaś moja mam lubi tą którą tutaj prezentuję. (głównym powodem jakim jest, to że wracam do maski mlecznej, to - zapach).
Ogólna opinia:
- duża pojemność w niskiej cenie;
- zapach ziołowy;
- bardzo wydajna;
- wygładza włosy;
- ułatwia rozczesywanie;
Lubicie maski Kallosa?
Serdecznie pozdrawiam;)
Natalia;)
________________________________________________________________________________________________________
znam i lubię. fakt strasznie wydajna zdąży się znudzić zanim się skończy :) ale i tak ją lubię :)
OdpowiedzUsuńjak dotąd z Kallosa używałam tylko mlecznej właśnie, bardzo ją lubię, a jej wydajność mnie zadziwia. Już tyle czasu jej używam, a opakowanie bez dna chyba :p
OdpowiedzUsuńMam mleczną i uwielbiam, a tej jeszcze nie miałam...
OdpowiedzUsuńtej nie miałam,jestem wierna tej mlecznej, cudownie pachnie :D
OdpowiedzUsuńMam mleczną i bardzo ją lubię :) Potem pewnie wypróbuję inną wersję, ale raczej nie tę, bo ziołowy zapach niekoniecznie lubię
OdpowiedzUsuńNie znam, nie miałam ale się przymierzam :) co prawda do innej serii ale firma ta sama :)
OdpowiedzUsuńtej jeszcze nie miałam, ale mleczną kocham za ten serniczkowy zapach ;)
OdpowiedzUsuńNie mam niestety do nich dostępu, ale jak tylko dorwę, to na pewno którąś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńObie są świetne, jak dla mnie ( ze względu na zapach ) - na lato - ziołowa,bo jest orzeżwiająca, - na zimę - mleczna :)
OdpowiedzUsuńhaha wiesz co jak czytam ten post to mam wrażenie jakby to pisała ja :) jest dokładnie tak jak u mnie: używam tych dwóch na przemian, nie nakładam jej na całe włosy a od tej 2/3 długości właśnie po to żeby mi się nie przetłuściły szybko, co dalej spłukuję ją na samym końcu aż się cała umyje i spłukam. Jeśli chodzi o te dwie mleczną i ziołową u mnie jest to samo ja wolę mleczną a mama ziołową. Więc kompromis musi jakiś być. Zapach mlecznej mi bardziej odpowiada ale działanie mają u mnie takie same. Jedyne co mnie denerwuje to u mnie kosztuje ona 20zł niestety nie ma u mnie HEBE sprzedają je małe prywatne sklepy kosmetyczne. I tej ceny ja Tb zazdroszczę. Mimo to ona się u mnie sprawdza i opłaca na kilka miesięcy starcza na nas dwie :) (mnie i mamę) uff ale się rozpisałam :P
OdpowiedzUsuńNonono...zaszalałaś z komentarzem, ale mnie to bardzo cieszy i zawsze jestem ciekawa co macie do powiedzenia;):)
UsuńMleczna to mój zdecydowany hit :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej wersji, znam latte ale niestety trochę puszyła mi włosy :)
OdpowiedzUsuńnie miałam masek z tej firmy - obecnie mam z BingoSpa a już mi się kończy i muszę pomyśleć nad jakimś zakupem :)
OdpowiedzUsuńmnie ten mleczny kallos nie pasuje, (dobrze, że kupiłam małe opakowanie ;)) więc ryzykować już raczej nie będę ;p
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu chcę wypróbować te maski, jednak nie ma ich u mnie w mieście. A nawet jak są to kosztują około 30 złotych.
OdpowiedzUsuńkiedyś spróbuję, choć ta pojemność mnie przeraża ;-)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś testowałam Kallosa, ale trochę mnie rozczarował tzn po opiniach spodziewałam sie czegoś lepszego, ale tragedii nie było. Rownież nie lubię szamponow naturalnych
OdpowiedzUsuńja mam latte którą kocham:)
OdpowiedzUsuńMiałam już wiele masek z Kallosa, kiedyś zachwycałam się mleczną, ale odkąd używam tej z keratyną to uważam , że jest najlepsza ze wszystkich i te mogą paść przed nią na kolana :))))) Szykuję właśnie jej recenzję ;) Ta Twoja jest też dobra, ale dla mnie teraz NR 1 to Kallos Keratin :)
OdpowiedzUsuńTej nie miałam ale tą mleczną akurat używam i fakt zapach ma boski :)
OdpowiedzUsuńnie mialam tych masek,chociaz na mleczna mam ochote
OdpowiedzUsuńi te ceny....!!!rewelacyjne
Miałam jedną maskę, całkiem fajna, a tej jeszcze nie stosowałam :)
OdpowiedzUsuńTej nie próbowałam, natomiast mleczną znam już od dobrych kilku lat. Świetnie nawilżała moje rozjaśniane praktycznie białe włosy:P
OdpowiedzUsuńMam tak samo w kwestii szamponów bez SLS, u mnie totalnie się nie sprawdzają, za to kocham Fructis ;p
OdpowiedzUsuń