czwartek, 13 sierpnia 2015

MAKEUP REVOLUTION MONO EYESHADOW: TOUCH ME, NAIVE, FINALLY ..., I REMEMBER, I NEED YOU, DELICIOUS | tanie cienie warte uwagi


Już jakiś czas temu kosmetyki firmy Makeup Revolution London zrobiły furorę wśród kolorówki. Przyczyną tego jest bez wątpienia cena i jakość produktów z jakich w większości będziemy zadowolone. W moim przypadku nie zareagowałam automatycznie na to zamieszanie, gdyż nie miałam fazy na kupowanie kolorówki, a na lakiery do paznokci. Mimo wszystko mam takie momenty w ciągu roku, kiedy to wybieram się na zakupy kolorówki, czy to w sklepach stacjonarnych, czy to online. Czytając tę recenzję zapewne jesteście już przekonane, że moment taki znów nastał i skusiłam się na kilka kosmetyków właśnie wspomnianej wcześniej marki. Zakupy zrobiłam na Allegro u jednego użytkownika (oczywiście wybieram zawsze takiego, który ma w swojej ofercie wszystkie podukty z 'mojej listy'), by płacić raz za przesyłkę. Do koszyka poleciały właśnie pojedyncze cienie w sześciu odcieniach i o różnym wykończeniu, które chciałabym Wam dzisiaj pokazać.
 

Zanim przejdę do opisu każdego koloru z osobna zapoznam Wam z informacjami ogólnymi tych cieni. Otóż każdy taki cień ma ogólną nazwę Makeup Revolution London Mono Eyeshadow plus nazwa konkretnego koloru. Cienie te znajdują się w dobrze wykonanych plastikowych opakowaniach zamykanych na klik. Na odwrocie widzimy właśnie indywidualną nazwę cienia wraz ze składem i pojemnością (w tym przypadku to 3,3g). Warto zaznaczyć, że za tak dużą pojemność każdego cienia z osobna płacimy kilka złotych (ja w tamtym momencie wydałam 5 zł za sztukę - oczywiście nie wliczam w to kosztów przesyłki). Teraz jak już wiecie o nich informacje wstępne, to mogę pokrótce opisać Wam każdy kolor.
 

TOUCH ME

To cieniowy niezbędnik, czyli blady beżowy kolor, którego wykończenie jest matowe, ale nie do końca się prezentujące jak suche maty. Pigmentacje jest dobra, ale nie powalające. Świetnie się nadaje do zmatowienia powieki pod łukiem brwiowym umożliwiając nam płynniejsze rozcieranie kolejno nakładanych cieni. 

NAIVE

Z góry uprzedzam, że nie jest to cukierkowy róż, tylko odcień pastelowy i bardzo delikatny. Dobrze komponuje się w makijażach dziennych. Nie jest suchym matem tak samo jak 'Touch Me'. Maty w tej serii, a szczególnie te jaśniejsze nie są bardzo mocno napigmentowane, ale mimo wszystko dobrze się z nimi pracuje.

FINALLY

Typ cienia, który uwielbiam najbardziej, ponieważ w codziennym użytku spisuje się idealnie. Można wykonać nim makijaż całego oka, gdyż ładnie rozświetla spojrzenia i wyglądamy znacznie lepiej. Drugą opcją na jego wykorzystanie jest stosowanie go jako rozświetlacz (jednak radzę uważać przy aplikacji, by nie nabrać go za dużo na pędzelek, gdyż jest intensywny).



I REMEMBER

Kolejny matowy cień z tej serii, a jego odcień można zinterpretować na dwa sposoby, albo jako ciemny chłodny beż lub bardzo jasny chłodny brąz (akurat na powyższym zdjęciu tego nie widać, ale na pozostałych tak). Jeśli chodzi o sam sposób stosowania, to chyba nic dziwnego jak powiem, że idealny do codziennych mejkapów. Pigmentacja tutaj również dobra, a wykończenie matowe.

I NEED YOU

Jest to typ cienia, który idealnie się nadaje do przydymionego makijażu i to nie tylko wieczornego. Pigmentacja jest tu bardzo dobra, a wykończenie metaliczne, ale nie do końca. W każdym bądź razie, gdy użyjemy go na powiece, to nasze oczy nie będą wyglądać tandetnie. Dzięki temu, że jest to ciemniejszy odcień ciepłego brązu efekt na powiece można stopniować, czyli wychodząc od delikatnego dziennego cieniowania do coraz to ciemniejszego.

DELICIOUS 

Kolor chłodnego ciemnego matowego brązu, który ma przynajmniej dwa zastosowania, gdyż możemy śmiało wykonać nim makijaż oczu jak i brwi. Myślę, że taki kolor każda z Was ma w kosmetyczce, a jeżeli nie to musicie taki mieć, gdyż należy do podstawowego asortymentu w toaletce. Pigmentacja bardzo dobra, a wykończenie matowe.


Oczywiście, że cena jest jednym z powodów dla których się skusiłam na kupno tych cieni, jednak to właśnie gama kolorystyczna i ich pigmentacja wpłynęły na ich zakup przeze mnie. Warto zaznaczyć, że trwałość tych cieni mnie pozytywnie zaskoczyła, gdyż nie prędko zbierają się w załamaniu powieki, bądź prawie w ogóle. Podsumowując chciałabym skierować Wasze oko kosmetyczne właśnie na produkty tej firmy, gdyż ja na ten moment jestem z nich zadowolona.

Już wkrótce pojawi się recenzja kolejnego kosmetyku tej firmy, który zrobił na mnie najlepsze wrażenie prawie pod każdym względem..

Miałyście do czynienia z tymi cieniami?
Może polecacie jakieś inne kosmetyki tej firmy warte zakupu?
Może jednak są tez takie od których warto trzymać się z daleka? Znacie?

Ściskam i do następnego :*
Natalia

7 komentarzy:

  1. Nie znam cieni MUR, ale generalnie wolę pojedyncze cienie niż paletki ;) W paletkach zawsze są jakieś cienie, których nie będę używać, a tak to wybiorę sobie dokładnie to, co chcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, to jest najlepsze w takich cieniach, bo możemy sobie na spokojnie kompletować indywidualną gamę kolorystyczną cieni :D

      Usuń
  2. Jeszcze nic nie kupiła z MUR, ale na pewno to będzie pierwsza marka po którą sięgnę jak coś z kolorówki mi się skończy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolory są cudowne, sama osobiście wole kupować pojedyncze cienie mimo, że zajmują więcej miejsca, ale niestety często jest tak, że kupując jakąś paletę cieni około polowa jest użyta raz bądź wgl...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za ten post! Wahałam się między Naive a Touch Me, ale po przejrzeniu Twoich zdjęć, które znacznie lepiej oddają kolory, niż sklep internetowy, zdecydowałam się na Touch Me :)

    OdpowiedzUsuń

KOMENTARZE POJAWIĄ SIĘ PO ZATWIERDZENIU PRZEZ MODERATORA
* Komentarze z linkami do swoich blogów/stron nie będą publikowane *

Dziękuję, że tu zajrzałaś :D
Natalia